e- mail

Witam!
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, pisz na maila: dom.ogrod.las@gmail.com
Pozdrawiam
Neti

poniedziałek, 18 kwietnia 2011


Przed domem chcę zrobić trawnik, a konkretnie mój mąż marzy o trawniczku, takim zielonym, równiutkim... 
I zaczęło się przywożenie ziemi do wyrównania terenu ...





środa, 6 kwietnia 2011

Kicuś i Chomiczuś

Dwa dni temu moje dzieci doczekały się wymarzonych zwierzątek ... kolejnych ... Po południu pojechałam z chłopakami do zoologicznego pod pretekstem kupienia jedzonka dla rybek i Kici.  Chłopaki oczywiście wylądowali z nosami przy szybach  ... starszy przy klatkach z króliczkami, młodszy przy chomiczkach ... I nic tylko :" Mamuniu jaki słodki", "Mamuniu jaki kochany" ... Jadąc do zoologicznego  z góry wiedziałam tak naprawdę po co .... hihihi ... ale dla chłopaków to miała być niespodzianka .... Dlatego, kiedy powiedziałam, że mogą sobie wybrać te maluszki, które chcą, myślałam, że mnie uduszą z radości .... Ojej ile pisku było .... :) Wybór  nastąpił  dość szybko ... na szczęście ... hihihi ....
A w domu ? Cóż ... Mój mąż niczego nieświadomy ... raczej sceptyczny do królików .... miał nie lada niespodziankę  ... hihihih .... W każdym bądź razie moi chłopcy wpadają z pudełkami do domu i krzyczą ... "Tatusiuuuuu, mamy dla Ciebie niespodziankęęęę ..."  Mój mąż, zwolennik fast foodów, widząc żółte pudełka był przekonany, że to jedzonko ... hihihi , a tu ups ... mała różnica .... hihihihi ... Jego mina na widok gryzoni .... bezcenna ... aż żałuję, że zdjęcia nie zrobiłam .... Hihihi 

Chomiczuś klatkę ma po dawnym Aleksandrze, ale Kicuś ma dopiero zamówioną, więc przez kilka dni  musi  mieszkać  w klatce po Urwisce :)  Kicuś jest tak malutki, ze ta klatka jak na razie jest wystarczająca dla niego, ale wkrótce przyjdzie metrowa. Będzie miał istny pałac ... hihihi ... :))
Kruszynka mojego młodszego synka ... Chomiczuś ...
Maleństwo mojej starszej pociechy ... Kicuś
Kicia musiała sprawdzić czy nowy członek rodziny nie jest czasem jadalny ...
Nowy członek rodziny? No nie wiem czy mi się to podoba ?
Jak dla mnie ...  to on jadalny raczej nie jest :(
Kicia nie tak łatwo daje za wygraną ... mruczy, łasi się ...  pod żadnym pozorem nie planuje zejść na drugi plan ...
I tak jestem tu najważniejsza ... !!!

sobota, 2 kwietnia 2011

O "przycince"  myślałam od dawna, ale jakoś nigdy nie było na to czasu. W zeszłym roku gałęzie znacznie urosły, wystawały  poza płot, nad całą szerokość drogi. Dodatkowo gałęzie wisiały nad  drutami elektrycznymi, które znajdują się przy ulicy. Poza tym drzewa w skutek wiatru rosną krzywo, dlatego o upadek nie trudno.
Nie chciałam ryzykować i zdecydowałam, że akcja  przycinania nastąpi właśnie dziś. Wcześniej ciągle padało, dlatego dzisiaj, to już był ostatni dzwonek na przycięcie. I tak się bałam o brzozy, czy czasem nie zaczęły już się budzić. Na szczęście, dzięki zimnej wiośnie wszystko jest opóźnione.

                                                                           
                                                                                                                     
 





Do dyspozycji były dwie piły, które baaardzo się przydały. Jedna pracowała "na górze", druga "na dole". 
 
















Na wysięgniku mój mąż z moim braciszkiem ostro pracowali. Brawo chłopaki. 















Wszystko poszło bez problemów. Oczywiście nie licząc zakopania się samochodu z wysięgnikiem na działce. Gdyby nie mój brat, to pewnie by nie wyjechał. Na szczęście mój kochany braciszek wjechał swoją "beemką" ( nawiasem mówiąc, to ciągle  nie mogę w to  uwierzyć! Jego ukochany samochodzik i po takich wertepach musiał jechać... niesamowite, gdybym nie widziała, to bym nie uwierzyła!) na teren działki, podpiął sznur i fruu  podnośnik wyciągnięty :))  Dziękuję braciszku za pomoc!
I wszystkim za pomoc: Tatusiu, Mamusiu, Wujku :) dzięki, dzięki, dzięki:)) I oczywiście Tobie Kochanie:* 
 No i żeby nie było obrazy, to moim "największym" pomocnikom ( moje dzieciaczki)   należy się wielki buziak!!! Dziękuję Aniołki:)