e- mail

Witam!
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, pisz na maila: dom.ogrod.las@gmail.com
Pozdrawiam
Neti

niedziela, 18 listopada 2012

Piniata

Jak co roku nadszedł czas urodzin moich chłopaków, a co za tym idzie  ... etap przyjęć.  Na pierwszy ogień poszedł mój młodszy synek.  Zaprosił wszystkich swoich przyjaciół.  Był wystrzałowy tort oraz  lody, pizza, chipsy, paluszki, napoje gazowane ... czyli wszystko to, co "zakazane" ... ale jak to mój syn powiedział  " Mamuniu, urodziny są raz w roku i można zrobić wyjątek ".   I tak zrobiłam wyjątek ...  Dzieciaki zachwycone, a tak na marginesie to ile dzieci potrafią zjeść to się nie da opisać ... hehehe ... Oczywiście na przyjęciu były balony, czapeczki i  gwizdki ...  Nie powiem, że było głośno ...  powiem tylko, że Kicia wolała ten czas spędzić poza domem ... to chyba mówi samo za siebie....  Hahaha... . 
Przed imprezą zaproponowałam konkursy .... niestety nie przeszło .... "Zabawy są dla maluchów..." - oto co usłyszałam od mojego dziecka ... hihihi .... Ale jedna zabawa musiała być obowiązkowo ... zamówiona specjalnie na te urodzinki ... Piniata. To efekt bajki, którą ostatnio oglądał mój Skarb ...
Przyznam się, że robiłam ją pierwszy raz ... i już wiem, że nie ostatni ... Zabawa naprawdę świetna i warta tego czasu poświęconego na jej przygotowanie ... 
A jak wykonałam Piniatę? 
Nadmuchany balon (duży) okleiłam kawałkami pociętej gazety. Prawidłowo powinno się oklejać klejem z mąki i wody, ale ja obawiałam się, że do następnego dnia nie wyschnie ... Dlatego gazetę przyklejałam zwykłym klejem biurowym wymieszanym z odrobiną wody .... Kiedy klej wyschnął przykleiłam kolejną warstwę ...

Na następny dzień moje dziecko z wielką radością dokonało przebicia balonu ...
Po wyciągnięciu przebitego balonu, pozostała wielka i stosunkowo  twarda papierowa kula...
Teraz wystarczyło  tylko ją przystroić według własnego upodobania i  doczepić sznurek ( do zawieszenia) ....
 ... a do środka wrzucić cukierki, konfetti, serpentyny ...

 I oto gotowa PINIATA .... (może mieć dowolny kształt i kolor) ....
 


 
A jak działa PINIATA ??? 
Zawiązujemy solenizantowi opaskę wokół oczu, kręcimy go w koło i teraz już wszystko zależy od samego dziecka ...  Zadaniem jubilata jest uderzanie w Piniatę ( moje dziecko uderzało mieczem) tak długo aż pęknie i wypadną cukierki.... Nie muszę chyba mówić, że słodycze błyskawicznie zostały pozbierane i skonsumowane przez dzieciaczki ... Hihihi ...





A w przyszłą niedzielę kolejna impreza. Tym razem starszego Skarba ... I kolejna Piniata ... :)

czwartek, 1 listopada 2012

Wszytkich Świętych ... czas zadumy i refleksji

     Dzień Wszystkich Świętych jest dla mnie dniem szczególnym .... to dzień, który kojarzy mi się z dzieciństwem niezwykle mocno. Kiedy byłam mała zawsze  rano spotykaliśmy się z moją babcią i wujkiem na cmentarzu. Całą rodzinką odwiedzaliśmy groby ... babcia trzymała mnie za rękę i opowiadała o bliskich...  był to czas niezwykły, bardzo refleksyjny. Później był wspólny obiad, a wieczorem powrót na cmentarz. Znicze były otwarte i trzeba było zapalić ponownie te, które zdmuchnął wiatr.   Nigdy nie zapomnę tego specyficznego klimatu, ciemny wieczór i migoczące znicze, nad którymi unosiła się jasna łuna ... Teraz przez zamykane znicze już nie ma tego klimatu ... ale wspomnienia pozostały i ja nadal uwielbiam odwiedzać groby po zmierzchu...
     W tym roku minęła druga rocznica odkąd nie ma z nami mojej ukochanej babci, a prababci chłopaków... Staram się przekazać chłopakom, to co nauczyła mnie moja babcia ... W dzisiejszym dniu nie wystarczy kupić znicz, kwiaty, odmówić modlitwę i sprawa załatwiona. To nie o to chodzi ... To czas zadumy,  refleksji,  także nad własnym życiem ... to okazja do wspomnień, kim była bliska nam osoba ... To świetny moment aby poświęcić zmarłym więcej czasu.
Wydaje mi się, że chwile spędzone na odwiedzaniu grobów i wspomnieniach to również  dobra lekcja dla dzieci ... pamięć o zmarłych jest świadectwem rytuałów pogrzebowych i równocześnie rysem naszej obyczajowości. 
       Wiem, że  to dość smutne święto, ale uważam że ma swój urok ... wszystko zależy jak go przedstawimy ...  to polska tradycja, która powinna być zachowana. Tak jak ja mam wspomnienia związane z tym dniem, tak chciałabym aby moje dzieci również go pamiętały i w przyszłości kontynuowały ...  Chłopaki   nie miały okazji poznać wielu osób z rodziny, ale pytały kto jaki był, a ja chętnie im opowiadałam. Przywołując wesołe wspomnienia i patrząc na zaciekawione twarze chłopaków czułam, że lekcja się udała :)) Odwiedzając miejsca spoczynku, starałam się aby dzieci zachowały powagę ... jestem przeciwna balonikom, cukierkom i świecącym gadżetom sprzedawanym przed cmentarzem ... To nie ten czas, nie ta pora. Cmentarz to miejsce gdzie spoczywają nasi najbliżsi ...  należy ich uszanować.  I moje chłopaki już to wiedzą ...
Pamiętajmy ... Człowiek żyje tak długo jak trwa pamięć o nim!