e- mail

Witam!
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, pisz na maila: dom.ogrod.las@gmail.com
Pozdrawiam
Neti

piątek, 10 kwietnia 2015

Sypialnia ... wykonanie łóżka ...

Kolejny etap ... Łóżko będzie wykonane z płyt  plus nogi z drzewa :) Takie płyty znalazłam w hurtowni płyt, gdzie wybór jest ogromny. Wystarczy wybrać płytę, podać wymiary poszczególnych elementów i czekać z dwa-trzy dni na odbiór. Płyty są pocięte, a jej krawędzie profesjonalnie oklejone- ja zdecydowałam się na okleinę 2 mm:)
Co do koloru płyt, to mój wybór padł na sosnę antyczną i dąb górski. Razem wyglądają świetnie, a ta sosna mnie wręcz powaliła na kolana. Zawsze chciałam taką postarzałą sypialnię. 


Na początek przycinanie na odpowiedni wymiar nóg ... Do tego użyłam kantówek z marketu budowlanego ... wychodzą dość tanio za sztukę ... Pytałam w tartaku, ale nie mieli wyschniętych ... jedynie na zamówienie i to też ze świeżego drzewa ...  Kantówki po przycięciu, mimo, że były wyszlifowane, to jeszcze "doszlifowałam" papierem ściernym ... 



Następnie rozpoczął się etap przykręcania nóg do płyt ... Wiem, że to nie po kolei, bo malowanie nóg powinno być najpierw, a nie po przykręceniu, ale nie miałam jeszcze farby, a baaardzo zależało mi na czasie i wykorzystaniu męża póki był w domu (jak pójdzie do pracy, to dzień z głowy). Nie ma co, sama nie dałabym rady tego poskręcać ... Zatem starałam się jak najwięcej zrobić ...

Do pracy włączył się również mój młodszy Skarb, który z zapałem malował nogi łóżka :) 



Gotowa rama :) Uff ... wyszła :) Poskręcana aż za bardzo, hehehe ... ale to dlatego, że bałam się, że może coś się rozejść :) 

Kolejny etap to środek ramy ... czy jakoś tak.... nie wiem jak się to fachowo nazywa .... Tutaj wykorzystaliśmy deski, również kupione w markecie budowlanym ... 

Gotowy środek ... wzmocniony dodatkowymi nogami ... cicho, nic nie mówcie ... to w ramach bezpieczeństwa, hehehe... 
Na to teraz pozostało tylko nałożyć stelaże ... Na początku miały być ze zwykłych desek, tak po prostu poukładane i przykręcone ... ale jak wybrałam materac to stwierdziłam, że idealnie gdyby był jeszcze stelaż taki z prawdziwego zdarzenia ... I wyszło tak, że i stelaże i materac na raty ... Ale fajnie bo pierwsza rata dopiero za pół roku :) I na szczęście 0 % :) 
Jeszcze co do stelaża ... mamy dwa osobne, regulowane w miejscu lędźwiowym ... dla mnie idealnie .... ja wolę bardziej twardsze, moja połówka ustawiła na miększe :) 

Na to teraz materac ... miał być 160 x 200, ale stwierdziliśmy, ze różnica jest 200 zł, więc jak szaleć to szaleć... a znając nasze dzieciaki, to jak wskoczą to nie będzie miejsca, a tak nawet w czwórkę się wyśpimy, hehehe i jest  ... 180 x 200 ...  idealny :) Przy wybieraniu to też było małe zamieszanie... Nie mogłam się zdecydować ... Na każdym leżałam  przez jakiś czas ...  i się okazywało, że niektóre od razu odpadały, jedne były zbyt miękkie, inne zbyt twarde .... i tutaj wcale cena nie  świadczyła o  wygodzie .... W końcu wybrałam siedmiostrefowy, tzw. multipocket ... tak, tak byłam wrogiem sprężyn, ale te są w specjalnych kieszonkach i jest ich baaardzo dużo, dzieki czemu podpierają kręgosłup,  a w moim przypadku to ważne. Testowałam jeszcze takie lateksowe, ale  akurat mnie się na nich źle leżało :(  Aha ten materac jest jeden w całości  .... Z moim mężem nie ma wielkiej różnicy wagowej, więc wybraliśmy taki :)  Podsumowując  istny raj :) Obecnie mija ponad 7 miesięcy użytkowania i powiem tak ... na tym łóżku śpię jak zabita, nigdy taka wyspana nie byłam :) Materac spisuje się idealnie ... nic nie skrzypi, nie wgniata się itd. Aha, co miesiąc go obracamy na drugą stronę i o 180 stopni. To podobno ma zapewnić, że będzie się równo wygniatał :)

I ciągle się zastanawiam jak ja bez tego łóżka mogłam żyć ???
Oj szybko się człowiek przyzwyczaja do luksusu, hehehe... 

1 komentarz:

Dziękuję za komentarz :))
Pozdrawiam i zapraszam ponownie :))